bookmark

Ayrton nigdy nie miał aspiracji do bycia kierowcą Formuły 1. On chciał ją zdominować. Sam ujął to jednym zdaniem: "Nigdy nie mógłbym być po prostu kolejnym kierowcą Formuły 1." Takie stawianie sprawy było dość szokujące dla jego otoczenia, zwłaszcza, że już w młodym wieku, jako kierowca relatywnie niedoświadczony, głośno mówił takie rzeczy.
Odmówił np. Alexowi Hawkridge`owi, który zaproponował mu sfinansowanie całego sezonu w Formule 3 (kiedy Senna jeździł jeszcze w Formule Ford 2000), jeżeli zgodzi się później występować w Formule 1 w ekipie Tolemana (której Hawkridge był szefem). Ayrton był jednak zainteresowany wyłącznie ekipą, która mogłaby mu dać samochód zdolny do zdobycia tytułu, a taką Toleman nie był. I mówił to jako kierowca F2000... Wiedział, że pieniądze na sezon w F3 i tak znajdzie, a później, jako mistrz tej Formuły, będzie mógł wybierać między najlepszymi drużynami Formuły 1.
Normalnie, kierowcy starają się dostać do Formuły 1 za wszelką cenę, gdziekolwiek. Biorą to, co oferują im małe teamy, nawet płacą za to, by być ich członkami. Liczą, że potem zrobią dobre wrażenie i dostaną się do ekip jeżdżących w środku stawki, a tam potwierdzą się, zdobywając punkty. Przy odrobinie szczęścia, droga na szczyt jest już stąd niedaleka.
A Ayrton uważał, że od razu należy mu się miejsce na szczycie. I uważał tak już w maju 1982 roku, kiedy nawet nie siedział jeszcze w samochodzie Formuły 3.

W 1983 roku, w Formule 3, po paśmie olśniewających zwycięstw (Senna wygrał dziewięc pierwszych wyścigów) przyszła fala gorszych występów - w trzech kolejnych Ayrton nie dojechał do mety (w tym raz w ogóle nie startował). Rozmawiał z nim wtedy Dick Bennets: "Stopniowo nasza przewaga znikała. Do tej pory nigdy z nim poważnie nie rozmawiałem, ponieważ był bardzo inteligentnym facetem. Niektórych chłopców trzeba ochrzaniać za każdym razem, kiedy mają wypadek, ale Ayrton był inteligentny i wiedziało się, że jak się w coś wpakował, to niechcący. Ale ostatecznie, kiedy zobaczyłem, jak znika nasza przewaga, usiedliśmy i porozmawialiśmy. Powiedziałem mu: 'Czy nie zdajesz sobie sprawy z tego, że lepiej jest dojechać na drugim miejscu, [niż w ogóle nie dojechać]? Nie możesz wygrywać za każdym razem.' Było to dla niego niezmiernie trudne do zaakceptowania."

Ciekawa sytuacja miała miejsce w 1984 roku, podczas Grand Prix Portugalii. Był to wyścig decydujący o tytule Mistrza Świata, który miał przypaść Nikiemu Laudzie albo Alainowi Prostowi. Gdyby Francuz wygrał wyścig, Austriakowi wystarczyło dojechać na drugiej pozycji, by zdobyć tytuł różnicą połowy punktu. Lauda zakwalifikował się jednak dopiero na jedenastej pozycji, podczas gdy Prost miał startować z drugiego miejsca.
Christopher Hilton był na tym Grand Prix jako akredytowany dziennikarz, miał więc odpowiednią przepustkę i możliwość rozmawiania z kierowcami. Hilton pisze, że kierowcy byli roztrzęsieni przed tym wyścigiem. Lauda cieszył się bardzo dużym autorytetem, był żywą legendą, postacią już wtedy historyczną, dwukrotnym Mistrzem Świata, chociaż z zupełnie innej ery - z lat 70. I oto ta legenda miała po raz trzeci walczyć o tytuł. Hilton przytacza rozmowę z kierowcą, którego nazwiska nie ujawnił, na temat tego, jak zamierza się zachować, widząc Austriaka w swoim lusterku: "Powiem ci, co zrobię - zjadę mu z drogi w cholerę. Nie mam zamiaru być zapamiętany przez historię jako klaun, który zruinował mu mistrzostwo."
Podobne pytanie usłyszał debiutujący w tym roku, 24-letni Ayrton Senna. "A co ty zrobisz?" Przez chwilę zdawało się, że nie zrozumiał. Pokręcił głową, ale była to oznaka osłupienia, a nie odpowiedź. Hilton objaśnił pytanie: Czy zjedziesz Laudzie z drogi? Oczy Senny, utkwione w dziennikarzu, zadawały własne pytanie: jak możesz mnie tak głupio pytać? By odpowiedzieć Hiltonowi nie musiał w ogóle wysilać swojej znajomości języka angielskiego. Zawarł swą odpowiedź w jednym słowie. "Nie."

 

Nigel Stepney (mechanik Lotusa)
"Znał słabe punkty samochodu i potrafił, jeżdżąc po torze, odczytywać jego mechanikę. Wiedział, gdzie ten samochód ma swój limit - nie tylko jego jazda, ale również sam samochód. Wymagał hamulców na sto procent, skrzyni biegów na sto procent i jeśli miał chociaż małą wątpliwość dotyczącą, dajmy na to, skrzyni biegów, kazał ci ją wyjąć - jeśli raz nie trafił w bieg, kazał ci ją wyjąć. Był bardzo zaangażowany we wszystko, co działo się z samochodem. Godzinami potrafił stać i mu się przyglądać, po prostu przyglądać. Wiele o nim wiedział, nigdy nie chciał, by cokolwiek przed nim ukrywać. Jeśli ktoś by to zrobił, a on by się dowiedział, nie podobałoby mu się to.
Pamiętam jak w Detroit, po przejechaniu okrążenia zapoznawczego, ustawił się na starcie i dokonywaliśmy ostatnich oględzin samochodu. Zauważyliśmy, że przejeżdżając przez studzienkę [pełno ich było w Detroit, torze ulicznym, oczywiście - przyp. aut.], zniszczył tylne elementy służące do podnoszenia samochodu podnośnikiem, . Powiedziano nam, by go o tym nie informować. Mogło to zniszczyć również skrzynię biegów, ale nie mogliśmy wymienić tych elementów na nowe.
Nie wpłynęło to na samochód, ale ponieważ nie wiedział o problemie, ciągle jeździł przez tę studzienkę, zachowując swoją normalną linię. Gdyby ktoś mu o tym powiedział, zmodyfikowałby ją i omijał studzienkę. Odpowiedziałby: 'Tak, wiem gdzie to się stało, będę omijał to miejsce.' Po wyścigu dowiedział się o wszystkim i miał pretensje, mówiąc: 'Następnym razem mi powiedzcie. Chcę wiedzieć wszystko.'"

 

Ayrton Senna
"We wszystkim, co robiłem - w gokartach, kiedy byłem bardzo młody, później w samochodach wyścigowych w Europie, w końcu w Formule 1 - cel był zawsze jeden i ten sam. Zmieniamy miejsca, ludzi, z którymi pracujemy, zmieniamy kategorie, ale główną motywacją zawsze jest potrzeba bycia pierwszym, zwyciężania, bycia najszybszym. To jest najlepsza motywacja, jeśli nie jedyna."

"Każdy sportowiec, a kierowca Formuły 1 w szczególności, musi mieć w sobie bardzo silną potrzebę współzawodnictwa. Istniejemy bowiem w systemie, w którym każdy próbuje wygrać, i przyzwyczajamy się do niego. Dlatego, na przykład, kiedy gram w ping ponga, to gram po to, żeby wygrać i zawsze bardzo się staram. OK, w trochę inny sposób, bardziej zabawowy, ale nadal jest to współzawodnictwo. I to współzawodnictwo, jako słowo i jako pewna idea jest tu w nas i zawsze wpływa na nasze zachowanie."

 

Cisar Pascual Gascon "Tche" (mechanik Ayrtona z lat kartingu, 77-82)
"Ścigał się po to, żeby wygrywać. Przeciwnicy dla niego nie istnieli, on zawsze miał być pierwszy. Chciałem, by myślał racjonalnie, ale on inaczej do tego podchodził: zwycięstwo albo nic - taki był jego stosunek."

 

Ayrton Senna
"Fizycznie, mogę to robić przez wiele, wiele lat. Jestem w dobrej kondycji. Wszystko zależy od granic mojego umysłu. Kiedy przestanę je powiększać, będzie to oznaczało, że należy odejść. Nie zamierzam kontynuować, wiedząc, że najlepsze czasy mam już za sobą i że jedyne, na co mnie stać, to jazda w środku stawki. Na coś takiego sobie nie pozwolę."

 

Ayrton Senna
"Czasem staram się poprawiać osiągnięcia innych, ale często zauważam, że lepiej jest pobijać własne rekordy. To daje mi więcej satysfakcji. Nie czuję się szczęśliwy, kiedy znajduję komfort. Nie lubię osiadać na laurach - wtedy coś mnie popycha do jeszcze lepszych osiągnięć. Dzięki temu osiągam coraz więcej i chcę jeszcze więcej.

 

Przeczytaj też o występie Senny w Wyścigu Sław w 1984 r. na torze Nurburgring.

 

powrót do góry

powrót do miejsca, z którego tu trafiłeś