góra

Już w pierwszych doniesieniach pojawiły się pogłoski, że tzw. "czarna skrzynka" z samochodu Senny została zniszczona w tajemniczych okolicznościach. Pod pojęciem owej "czarnej skrzynki" kryje się specjalny komputer, instalowany przez producenta bolidu, w tym wypadku Williams Grand Prix Engineering, który przechowuje dane dotyczące praktycznie wszystkich zmiennych, jakie związane są z działaniem samochodu wyścigowego: wszelkich możliwych temperatur, ciśnień, sił działających na auto, wreszcie poczynań kierowcy, dotyczących sterowania, używania przepustnicy, hamulców i sprzęgła, oraz zmiany biegów. Jest to więc urządzenie, które rejestruje w aucie praktycznie wszystko, co można zarejestrować. Dane te zbiera na odcinku jednego okrążenia toru, po czym, kiedy samochód mija linię start-meta, przesyła je do specjalnego sensora, umieszczonego przy "macierzystym" garażu. Inżynierowie w ten sposób downloadują dane z zakończonego okrążenia, podczas gdy "czarna skrzynka" się resetuje i zaczyna gromadzić nowe dane, z nowego okrążenia. I tak w kółko, przez cały wyścig.

Tak jak pisałem w tekscie "Wypadek", w aucie Senny zamontowane były dwa takie komputery - jeden przekazujący dane Williamsowi, drugi, zapisujący dla dostawcy silnika, firmy Renault, dane związane z jego pracą. Informacje z tego drugiego komputera były również dostępne dla teamu Williams. Był on (ten komputer) jednak zorientowany przede wszystkim na parametry dotyczące pracy silnika - inne dane, pochodzące z urządzenia Renault, należy uznać za jedynie "orientacyjne". Dlatego właśnie dla rekonstrukcji całego zdarzenia największe znaczenie miała skrzynka teamu Williams.

Wracając więc do tego, od czego zacząłem - wcześnie pojawiły się mało subtelne aluzje, że urządzenie to zostało zniszczone w "tajemniczych okolicznościach". Osoby prowadzące śledztwo w sprawie wypadku są przekonane, że komputer, który wyjęto z rozbitego Williamsa, zniszczono następnie za pomocą młotka, aby dane, które zawierał, nie ujrzały nigdy światła dziennego. Widząc, że doszło do mistyfikacji i niszczenia dowodów, niektórzy z "dochodzeniowców" bali się o własne życie.

Prof. Adolpho Melchionda, ekspert w zakresie metalografii i mechaniki, który miał zbadać "czarną skrzynkę", otrzymał ją MIESIĄC po wypadku. Powiedział: "Wyjęto ją zza fotela Senny i zabrano. Kiedy wreszcie zwrócono mi ją trzydzieści dni później, była zepsuta - nie można jej było użyć, ponieważ została roztrzaskana. Gniazda 'wyjścia' i 'wejścia', których normalnie użyłbym, aby 'skrzynkę' podłączyć do komputera i odczytać dane dotyczące reakcji kierowcy i samochodu - nie istniały. Wyglądało na to, że ktoś, najwyraźniej za pomocą młotka, rozbił 'czarną skrzynkę', która mogła nam dostarczyć wszystkich potrzebnych informacji. Była jednak bezużyteczna. Każdy z ekspertów, pracujących nad tą sprawą, WIE co było przyczyną wypadku, ale boimy się mówić. Niektórzy boją się o swoje życie."

Ciekaw jestem, czy tą przyczyną, o której bano się mówić, było pęknięcie drążka kierowniczego. Takie bowiem ustalenia opublikowała ostatecznie komisja ekspertów prokuratora Passariniego.

Prześledźmy teraz drogę, jaką odbyła "czarna skrzynka" po wypadku. Tuż po odholowaniu wraka Williamsa do garażu i zanim został on skonfiskowany przez włoskie władze, mechanicy tej ekipy wyjęli "skrzynkę" ze szczątków auta. Takie postępowanie było wbrew przepisom, jednak delegat techniczny FIA, Charles Whiting udzielił im zezwolenia. Ostatecznie musiała ona zostać przekazana sądowi, zanim jednak do tego doszło, ekipa Williamsa i Renault miała nieograniczony dostęp do kluczowych informacji o tym, co się stało, zanim samochód uderzył w betonową ścianę.

Osobą, która wyjęła "czarną skrzynkę" ze szczątków Williamsa był Fabrizio Nosco. Przed sądem zeznał, że zrobił to za osobistym przyzwoleniem Whitinga. Stwierdził też, że poza kilkoma zadrapaniami obydwa komputery były nietknięte. "Skrzynka Renault była tuż za kokpitem. Wyjąłem ją za pomocą dużych szczypiec. Natomiast komputer Williamsa umieszczony był z tyłu, za chłodnicą, obok koła, z prawej strony samochodu. Widziałem w swoim życiu tysiące tego typu urządzeń i wyjmowałem je w celu badania. W tym przypadku obydwa były nie naruszone,jeśli nie liczyć kilku zadrapań. 'Skrzynka' Williamsa zdawała się przetrwać wypadek."

Tymczasem Bernard Duffort, specjalista w zakresie elektroniki silnika w firmie Renault, twierdził, że urządzenie Williamsa nosiło ślady uderzenia i było zniszczone. W czasie badania okazało się, że nie zawiera żadnych danych. Francuz zeznał, że informacje z komputera Renault zostały zapisane na twardym dysku w dniu wypadku, a kopię, wraz z urządzeniem rejestrującym, w dniu 18 maja, przekazano włoskim władzom. Wtedy jednak "oryginalne" dane ze "skrzynki" nie nadawały się już do odczytania, ponieważ w Paryżu przeprowadzono na niej testy, które, w konsekwencji, doprowadziły do wymazania wszystkich znajdujących się w niej informacji.

Jako świadek stanął przed sądem także Charles Whiting, wspomniany przeze mnie delegat techniczny FIA. Zapytano go o powody wydania zezwolenia sprzecznego z przepisami, których Whiting sam był autorem. Zezwolił on na przekazanie "czarnych skrzynek" wydobytych ze zniszczonego Williamsa inżynierom tego teamu, powinien był zaś zatrzymać je i wydać odpowiednim władzom. Whiting odpowiedział, że powodem tego była paląca potrzeba natychmiastowego przekonania się o przyczynach dziwnej utraty kontroli przez Sennę, by uratować od niej drugiego startującego w zawodach kierowcę Williamsa, Damona Hilla. Potwierdził też zeznanie złożone dzień wcześniej przez Bernarda Dufforta, twierdząc że "czarna skrzynka" Williamsa nie przetrwała wypadku i wszelkie próby ściągnięcia z niej jakichkolwiek danych, przeprowadzone jeszcze na torze, spełzły na niczym.

Zeznanie to pozostwało w bezpośredniej sprzeczności z tym, co wcześniej powiedział sądowi Fabrizio Nosco, człowiek, który osobiście wydobył z wraku obydwa komputery, a także z opinią Marco Spiagi (m. Spiaga), eksperta w dziedzinie elektroniki, według którego "czarna skrzynka" mogła być użyta. Podtrzymywało zaś oficjalne oświadczenie teamu Williams, według którego urządzenie zostało zniszczone podczas wypadku i żadne dane nie mogły zostać z niego odzyskane.

W całej historii jest wiele sprzeczności. Poza oczywistymi, a więc dotyczącymi zeznań poszczególnych świadków, jestem zobligowany wspomnieć o tym, że zgodnie z materiałami, które czytałem, Fabrizio Nosco był mechanikem Williamsa, a nie człowiekiem zatrudnianym przez FIA. Sądzę, że musi to być jakaś pomyłka. Trudno jest mi bowiem sobie wyobrazić, by ktoś taki, jak mechanik zatrudniony przez ekipę F1 i sowicie przez nią opłacany, zeznawał sprzecznie z oficjalnym stanowiskiem swego pracodawcy. Informacji o tym człowieku szukałem w wielu miejscach, także w Sieci, ale nic nie udało mi się znaleźć. Byłbym więc wdzięczny za informację.
Druga sprawa to jeszcze większa zagadka. W tym samym opracowaniu wspomina się bowiem jeszcze o drugim człowieku, który przed sądem zeznał, że własnoręcznie wydobył z Williamsa "czarną skrzynkę". Nie wiadomo, jaki był jego stosunek do Fabrizio Nosco i jego czynności przy wraku, trudno mi też wywnioskować, kto w końcu nieszczęsną "skrzynkę" wyciągnął. Człowiek ten, Simon Scoins, będący w ekipie Williamsa odpowiedzialny za downloadowanie danych telemetrycznych, zeznał: byłem zszokowany, zdjąwszy pokrywę z samochodu Senny. 'Czarna skrzynka' Williamsa uległa przesunięciu nad skrzynię biegów, o jakieś 180 cm od swej właściwej pozycji. Trzy z czterech jej gniazd były rozłączone lub zniszczone. Zabrałem ją do warsztatu, gdzie próbowałem ją podłączyć. Była bezużyteczna. [...] O analogicznym urządzeniu firmy Renault nic nie wiem."

Ostatecznie, mamy więc do czynienia z dwiema osobami, które utrzymują, że własnoręcznie wydobyły "czarną skrzynkę" z wraku FW16. Co więcej, ich zeznania pozostają w całkowitej sprzeczności. Nie wiadomo też do końca, a przynajmniej ja nie wiem, kim jedna z nich, tak naprawdę, była. Bez trudu wyczuwa się, że sprawa jest "brudna" i dziwi mnie, że najwyraźniej nikt z kompetentnych osób się nią nie zainteresował.

 

powrót do góry

powrót do miejsca, z którego tu trafiłeś